Wyhoduj sobie jedzenie … w mieście

przez Zofia Przetakiewicz

Mogłoby się wydawać, że samodzielnie hodować jedzenie można tylko na wsi, ale nie jest to prawda. O ile ciężko jest w mieście hodować krowy czy świnie albo siać pszenicę, o tyle uprawa warzyw, ziół, owoców i grzybów, a także produkcja miodu stają się coraz bardziej popularne. Jak „hodować” jedzenie w domu? Czy miejskie jedzenie jest zdrowe? Jak uniknąć wpływu zanieczyszczenia środowiska na domowe jedzenie? Odpowiadamy na wszystkie te pytania.


Ogródki działkowe

W większych i mniejszych miastach funkcjonują ogródki działkowe, gdzie uprawiane są warzywa, owoce oraz kwiaty. Działki znajdują się w podwórkach lub są częścią oddzielnych kompleksów, stanowiąc jednocześnie cenny dla miast teren zieleni. Do niedawna były domeną seniorów, ale obecnie cieszą się coraz większą popularnością wśród ludzi młodych. Uważa się, że przy stosowaniu przed-, śród- i poplonów działkowe zbiory (dla działki o powierzchni 300 m²) mogą pokryć roczne zapotrzebowanie 4-osobowej rodziny. Polski Związek Działkowców organizuje szkolenia, na których można nauczyć się rozróżniania roślin, ich uprawy i zasad nawożenia. Działki dobrze wpływają na zdrowie i to nie tylko dlatego, że hodowane tam warzywa i owoce nawożone są w sposób naturalny. Działka wymaga od użytkowników przede wszystkim pracy fizycznej na świeżym powietrzu. W przeciwieństwie do ogrodów społecznych, działki wybierają osoby, które potrzebują mieć „swój” prywatny zakątek, niewspółdzielony z innymi, który mogą zagospodarować tak jak chcą.

Miejskie ule – miejski miód

Tworzenie miejskich pasiek to trend, który zyskuje w Polsce popularność od kilku lat. Ule powstają na zielonych dachach oraz w parkach. Badania wykazują, że miejski miód jest zdrowszy od tego produkowanego na terenach wiejskich. Dlaczego? Ponieważ na polach rozsiewane są środki owadobójcze uszkadzające układ nerwowy pszczół, których nie ma w miastach. Ponadto pszczoły wybierając kwiaty, z których zbiorą nektar omijają rośliny zawierające dużo toksyn pochodzących z miejskich zanieczyszczeń. Co więcej, różnorodność flory miejskiej dużo bardziej odpowiada pszczołom niż wiejskie uprawy monokulturowe. O miejskich ulach pisaliśmy już na portalu: http://new.go-local.pl.

aut. Terry Artt / www.stock.tookapic.com

aut. Terry Artt / www.stock.tookapic.com

Mięso w wersji mikro

Eksperci przemysłu spożywczego przewidują, że białko owadzie zdobędzie dużą popularność. Na sklepowych półkach powoli zaczynają się pojawiać burgery, batony i granola z owadzim wkładem. Szwedzkie biuro projektowe Belatchew Arkitekter proponuje stworzenie sieci miejskich ferm owadzich w okrągłych budynkach ulokowanych na rondach. W takich budowlach owady byłyby zarówno hodowane jak i przerabiane na pożywienie. Na rynku dostępne jest także urządzenie Livin Farms do domowej hodowli jadalnych owadów. Katrina Unger, twórczyni Livin Farms, ocenia, że ferma pozwala na sporządzenie 4-5 posiłków tygodniowo. Hodowla jest ekologiczna i ekonomiczna – pożywienie dla insektów stanowią resztki ze stołu – niewielka ilość obierek i ziaren.

https://www.youtube.com/watch?v=mYw3Z73z0xE

Farma owadów Livin Farms, Katrina Unger

Szklarnia w mieszkaniu

Domowa szklarnia umożliwia hodowanie roślin i warzyw w mieszkaniu przez cały rok. Można trzymać ją blisko okna lub korzystać ze sztucznego światła specjalnych lampek. Dno szklarni wykłada się torfem i piaskiem. Niektóre pojemniki są jednak przystosowane do hydroponiki, czyli uprawy bezglebowej. Czy jest to możliwe? Oczywiście – na podobnej zasadzie wysiewa się rzeżuchę na wilgotnej ligninie. Ziemia zastępowana jest w tym przypadku specjalnym granulatem zawierającym składniki mineralne. Popularnością w domowych miniszklarniach cieszą się zwłaszcza zioła. Domowe szklarnie oferują już takie sieci jak IKEA, a na portalach internetowych można znaleźć poradniki jak wykonać taki pojemnik metodą „Zrób to sam”.

Szklarnia hydroponiczna, IKEA

Uprawy balkonowe

Za fasadami zwisających pelargonii i surfinii na wielu balkonach kryją się doniczki z warzywami i ziołami. Podobnie jak w przypadku szklarni, z powodu braku odpowiedniej ilości miejsca niestety trzeba zrezygnować z uprawy niektórych gatunków warzyw, takich jak kapusta, dynia czy rzepa. Na balkony poleca się m.in. cebulę, pomidory, ogórki, paprykę, sałatę i szczypiorek. Należy pamiętać o tym, że ziemia w wystawionych na balkon donicach szybciej się nagrzewa i wysusza, więc trzeba się przyzwyczaić do obfitego podlewania. Niewątpliwie jednak balkon jest wygodniejszy od ogródka, ponieważ nie trzeba na nim walczyć z chwastami.

Recyklingowe grzybobranie

W kilku miastach Polski (m.in. w Toruniu) dawne zabudowania fortowe były lub nadal są używane jako pieczarkarnie, ze względu na chłodną temperaturę i dużą wilgotność. Grzyby można jednak uprawiać na mniejszą skalę na… fusach po kawie! Firma Ek-miro z Tarnowa, która zapoczątkowała w Polsce uprawę boczniaków na fusach po kawie i herbacie, sprzedaje specjalne zestawy do domowej hodowli tych grzybów. Boczniaki są źródłem witamin A i B6, a także kwasu foliowego, wapnia, magnezu, fosforu i potasu.

Grzybnia boczniaka cytrynowego Ek-miro (ek-miro.pl), © Ek-miro Mirosław Cieplich

Grzybnia boczniaka cytrynowego Ek-miro (ek-miro.pl), © Ek-miro Mirosław Cieplich

Czy rośliny hodowane w zanieczyszczonym miejskim środowisku są zdrowe?

Samodzielna uprawa warzyw i owoców daje nam poczucie bezpieczeństwa ponieważ sami kontrolujemy ilość i jakość zużywanych nawozów. Mimo to, nie mamy dużego wpływu na miejskie środowisko, w jakim je hodujemy. Rośliny pochłaniają szkodliwe związki z powietrza, wody i gleby, transportując je do części jadalnych – korzeni czy owoców. W efekcie „miejskie” zbiory posiadają więcej metali ciężkich niż te kupowane w warzywniakach. Ostrzeżenie o szkodliwości miejskich upraw wydała Komisja Europejska powołując się na badania przeprowadzane w berlińskich ogrodach[1].

Jak więc zminimalizować wpływ miejskich zanieczyszczeń? Przed założeniem ogrodu należy porządnie zastanowić się nad jego lokalizacją, unikając stref przyulicznych. Ponadto warto zainwestować w przebadanie gleby. Zanieczyszczenie gleb staje się coraz bardziej dotkliwe w miastach, gdzie np. podczas budowy osiedli na terenach poprzemysłowych okazuje się, że do gleby przeniknęły różne substancje używane w fabrykach. Innym sposobem jest sadzenie jadalnych roślin w donicach lub w wyniesionych nad powierzchnię grządkach, wypełnionych czystą ziemią i czystym kompostem (pozbawionym części roślin rosnących przy źródłach zanieczyszczeń). Ponadto przed zjedzeniem „miejskiego” plonu warto go dobrze umyć i obrać. Eksperci radzą również, aby miejscy ogrodnicy skupili się raczej na roślinach, których części jadalne mają mały kontakt z ziemią, czyli np. pomidorach, fasoli, agreście czy śliwce, a unikali marchwi, buraków i ziemniaków.

 

[1] Sanecka J. „Miejskie uprawy a zanieczyszczenie środowiska” http://uslugiekosystemow.pl/?q=node/474

Artykuły powiązane