Jak zacząć przygodę z handmade’m

przez Zofia Przetakiewicz

Handmade święci triumfy. To, co jeszcze 15 lat temu kojarzyło się niemal wyłącznie z babcią robiącą na drutach lub zabawami plastycznymi dzieci, obecnie jest powodem do dumy, a często wręcz możliwością połączenia pasji z własnym biznesem.


Od breloczka po kanapę, od kredki po deskę

Człowiek jest istotą kreatywną i obdarzoną niebywałymi zdolnościami manualnymi. Wydawać by się mogło, że w epoce komputerów prace ręczne to jedynie klikanie myszką czy stukanie palcami w klawisze i ekrany tabletów. Tymczasem po pracy ponownie zaprzęgamy palce do roboty – dziergamy, malujemy, kleimy, montujemy i rzeźbimy. Jak mówi Kinga, jedna z rękodzielniczek – hobbystek, po przyjściu do domu może „wyżyć się artystycznie, tworząc podarki dla najbliższych”. Kreatywność nie liczy się z granicami. Powstają zatem filcowe etui, betonowe kolczyki, słoikowe kule śnieżne, czy łóżko z palet.

Zostań samouczkiem!

Handmade autorstwa Sandry prowadzącej bloga www.sandrynka.pl

Czy można nauczyć się szydełkować bez książki czy babcinej wiedzy? Oczywiście! Na blogach, portalach społecznościowych i forach aż roi się od informacji. Twórcy nawet wymieniają się materiałami i narzędziami za pośrednictwem sieci. Nieocenione, zwłaszcza dla początkujących, są aplikacje czy filmy pokazujące jak, krok po kroku, zrobić daną rzecz. Sandra, autorka bloga Sandrynka, regularnie publikuje zarówno aranżacje stołów, jak i ozdoby czy meble wykonane przez autorkę. Dokumentowane są także poszczególne etapy pracy, dzięki czemu można łatwo zainspirować się pracami Sandry i wykonać podobne rzeczy własnoręcznie.

Trendy handmade’owe

Rzeczy łatwiejsze do wykonania i niewymagające specjalistycznych narzędzi określa się mianem DIY, czyli polskim „Zrób to sam”. Obecnie można znaleźć w internecie nawet instrukcje zrobienia detektorów metali metodą DIY. Obco może brzmieć również powszechnie stosowany decoupage czy scrapbooking. Decoupage to obklejanie różnych powierzchni wzorami wyciętymi z papieru lub serwetki, tak by wyglądały jak namalowane. Z kolei scrapbooking pierwotnie polegał na tworzeniu i ozdabianiu albumów zdjęciowych, zaś współcześnie przeniósł się również na tworzenie kartek okolicznościowych. Najlepiej zacząć od razu wykorzystując prognozowane trendy. Są to: wzory marmurowe, minimalistyczne, geometryczne, a także powszechne wykorzystanie szydełka.

Klient – nasz Pan

czasem szafki i pawlacze nie wystarczają na pomieszczenie czapek, kolczyków, toreb czy świeczników. Do sprzedaży swoich produktów rękodzielnicy używają zazwyczaj portali aukcyjnych, w tym poświęconych właśnie idei handmade. Aleksandra Wołoszko założyła sklep internetowy Ugryź, w którym sprzedaje swoją apetyczną biżuterię. Ponadto, „w realu” projektantów można spotkać na targach regionalnych czy festynach. Zaprzeczenie masowości ma swoją zaletę w możliwości idealnego wprost dopasowywania się do preferencji nabywcy. Bardzo dużo kobiet zaczęło przygodę z handmade’m od szycia ubrań i przytulanek dla własnych dzieci. Nie podobały im się oferowane w sklepach towary nakierowane na komercyjne kreskówki czy gry komputerowe. To samo tyczy się odzieży dla starszych grup wiekowych. Dopasowane rozmiarowo ubrania nie odstają od tych prezentowanych na okładkach magazynów modowych.

Niepowtarzalność jest w cenie

Według badań, aż 25% Polaków ceni i regularnie nabywa produkty rękodzielnicze. Co takiego w nich jest? Przede wszystkim wyjątkowość. Ponadto handmade, poprzez swoją niedoskonałość i staroświeckość, podświadomie kojarzy się z domem i czasami dzieciństwa, kiedy dostępność materiałów i produktów na rynku była dużo mniejsza niż obecnie. Cenione jest również zaprzeczenie produkcji masowej i tym samym wykorzystywania ludzi za przysłowiową miskę ryżu. Ponadto, wiele osób tworząc swoje dzieła, nadaje drugie życie przedmiotom już nieużytecznym, jak skrzynki po owocach czy obtłuczone talerze.

Każdy medal ma dwie strony…

Czy naprawdę można powiedzieć, że handmade jest ekonomiczny i ekologiczny? Dr Maja Brzozowska – Bryczyńska z Instytutu Socjologii UAM[1] w swojej pracy „Poor Chic. Gentryfikacja (koniecznej) prowizorki” przypomina, że rękodzieło było w przeszłości czymś normalnym i powszechnym, a jego zastosowanie zostało zmniejszone naturalnie poprzez procesy technologiczne mające na celu właśnie większą oszczędność czasu, materiałów i pieniędzy. Zarzuty te nie dotyczą więc twórców hobbystycznych wykorzystujących do tego celu swój własny czas oraz tych, kreujących nowe rzeczy z odpadów i resztek. Pamiętajmy, że wszystkie wynalazki miały szczytny cel, który w większości przypadków potem przekształcił się w cel konsumpcjonistyczny.

Bez względu więc na to, czy jest się osobą ambitną i kreatywną, czy zwróci się z prośbą o pomoc do innych użytkowników Internetu, tworzyć może dosłownie każdy. Przede wszystkim zachęcam do wykorzystania do tego celu rzeczy, które mieliśmy wrzucić do kosza.  A efekt? Praktyka czyni mistrza. Powodzenia! Do (ręko)dzieła!

* Zdjęcie tła oraz obrazek wyróżniający dzięki uprzejmości Aleksandry Wołoszko, założycielki marki „słodkiej” biżuterii Ugryź! – www.ugryz.com.pl
[1] M. Brzozowska – Brywczyńska, Poor chic. Gentryfikacja (koniecznej) prowizorki, [w:] M.Krajewski (red.) HAND-MADE. Praca rąk w postindustrialnej rzeczywistości, Fundacja Nowej Kultury Bęc Zmiana, Warszawa 2010

 

Artykuły powiązane