Ogród społeczny w Ostrowi Mazowieckiej

przez Zofia Przetakiewicz

Ogród Społeczny to obecnie bardzo popularna inicjatywa w miastach – tych dużych i tych małych. Jak założyć taki ogród? Z czym wiążą się prace w ramach grupy sąsiedzkiej? O Skwerku Obfitości w Ostrowi Mazowieckiej opowiedziała nam jego inicjatorka, Dominika Potomska.


Ogród społeczny definiuje się jako teren założony i prowadzony przez grupę mieszkańców, których łączy jakaś cecha, np. czują się przywiązani do konkretnego osiedla, skweru czy nawet trawnika. To właśnie mieszkańcy, a nie wynajęte przez urząd miasta osoby, sieją trawę, sadzą kwiaty, drzewka owocowe i warzywa, podlewają, pielą i podcinają, organizują spotkania i tym samym integrują się. Taki właśnie ogród społeczny powstał w Ostrowi Mazowieckiej w ramach działalności Dominiki Potomskiej.

Skąd pomysł na stworzenie w Ostrowi Mazowieckiej ogrodu społecznego?

Dominika Potomska: Pomysł chodził za mną już od jakiegoś czasu. Studiuję w Warszawie i zaciekawił mnie tutejszy boom na ogrody społeczne. Strasznie zafascynowało mnie, że jest to przedsięwzięcie adresowane do społeczności lokalnej, bardzo angażujące ją do działania. Jest to też złamanie stereotypu, że ogrodnictwo jest niemodne, a może nawet, że dla młodych osób jest czymś kompromitującym. Znalazłam fundację Green Cross Poland, która patronuje kampanii „Nasz Ogród Społeczny”, w ramach której powstał także nasz ogród.

Jak zaczęła się przygoda z ogrodem społecznym Skwerek Obfitości?

DP: Dokładnie dzień po grze miejskiej (współorganizowanym przeze mnie pierwszym dużym wydarzeniu w Ostrowi), kiedy właściwie chciałoby się trochę odetchnąć, dostałam maila, że zakwalifikowaliśmy się do projektu „Nasz Ogród Społeczny”. Na decyzję czekaliśmy dość długo. Dokumentację zaczęłam kompletować w listopadzie ubiegłego roku, czyli prawie pół roku wcześniej. Istniały bowiem dwa główne warunki, które trzeba było spełnić, aby przystąpić do kampanii „Nasz Ogród Społeczny”: pozyskać działkę pod ogród (co wiązało się z uzyskaniem pozwolenia z ostrowskiego urzędu miasta) oraz znaleźć przynajmniej 15 osób, które wpiszą się na listę i zadeklarują swój udział w projekcie. Pierwszy warunek nie stanowił problemu – bardzo szybko uzyskaliśmy zgodę na zagospodarowanie nieruchomości pod ogród społeczny. Ze spełnieniem drugiego warunku było odrobinę gorzej. Chodziliśmy od drzwi do drzwi, od sąsiada do sąsiada, namawiając i przekonując do naszej inicjatywy. Tak jak już wspominałam w poprzednim wywiadzie, największym wyzwaniem dla działaczy w Ostrowi jest zaangażowanie mieszkańców. Dużo osób wykręcało się brakiem czasu lub tym, że nie znają się na ogrodnictwie. Na szczęście w końcu udało się znaleźć chętne osoby.

Gdzie mieści się ogród społeczny Skwerek Obfitości?

DP: Urząd miejski zaproponował nam kilka działek, które moglibyśmy wykorzystać. Najbardziej spodobała mi się ta, która jest blisko mojego domu. Działka położona jest w dogodnym komunikacyjnie miejscu – blisko centrum, między ul. Jagiellońską a Prusa, która dochodzi do ul. Różańskiej – obwodnicy. Już od dłuższego czasu, przechodząc obok, szkoda mi było tej opuszczonej i zaniedbanej działki, żal mi było, że nic się tam nie dzieje. Kiedyś stał tam dom, który został rozebrany – w ziemi znajdujemy jeszcze pozostałości po fundamentach. Działka jest nieduża, ma ok. 177 m². Mimo tego, że nasze wydarzenia cieszą się dużym zainteresowaniem, jeszcze się nie zdarzyła sytuacja, żebyśmy się nie zmieścili i trzeba było zamknąć ruch uliczny. Może w przyszłym sezonie, przy jeszcze większym udziale mieszkańców, zaistnieje taka potrzeba, co zapewni dodatkowe bezpieczeństwo odbiorcom wydarzeń.

Wydarzenie Eko-rytm na Skwerku Obfitości, fot.: archiwum Dominiki Potomskiej

W czym pomaga Wam fundacja Green Cross Poland?

DP: Fundacja wspiera nas materiałami. Nie dostajemy od niej pieniędzy. W zamian za wykonanie pewnych przygotowanych zadań dostajemy pakiety potrzebnych nam rzeczy. Pierwszym zadaniem było spełnienie dwóch warunków, o których już wspomniałam. W zamian dostaliśmy pakiet startowy, w którym było mnóstwo narzędzi ogrodniczych, skrzynki, sadzonki, agrowłóknina, ziemia do kwiatów oraz impregnat do drewna, którym malowaliśmy skrzynki. Otrzymaliśmy także wizualizację naszego ogrodu stworzoną przez architekta.

Na czym polegały kolejne zadania od Green Cross Poland?

DP: Trzeba było np. naszkicować zagospodarowanie ogrodu oraz przygotować karty opisujące rośliny. W zamian za rozrysowanie projektu otrzymaliśmy od fundacji kolejne niezbędne materiały do prowadzenia ogrodu, a następnie, dzięki wykonaniu kolejnego zadania, otrzymaliśmy poszczególne elementy zagospodarowania, np. huśtawkę, którą złożymy wiosną. Zadania były łatwe i niewymagające większego nakładu pracy, chociaż zdarzały się też trudniejsze. Przykładem większego wyzwania było zorganizowanie w ogrodzie warsztatów o dowolnej tematyce. My wybraliśmy warsztaty survivalowe i połączyliśmy je z występami organizując „Wieczór z patriotyzmem”.

Jak wyglądała organizacja i przebieg tego wydarzenia na Skwerku Obfitości?

DP: To było nasze pierwsze wydarzenie dla wszystkich mieszkańców miasta. Bardzo pomogli nam harcerze, którzy m.in. przygotowali część artystyczną i przedstawili wiersze i pieśni o tematyce patriotycznej, związane z 1 sierpnia. Zaprosiliśmy też naszego lokalnego historyka, pana Ryszarda Ejchelkrauta, który uraczył nas gawędą historyczną. Warsztaty survivalowe prowadził przedstawiciel Jednostki Strzeleckiej „Strzelec”. Przygotowaliśmy plakaty, wysłaliśmy ogłoszenia do lokalnych mediów oraz zamieściliśmy je na Facebooku. Ustawiliśmy ok. 70 krzesełek – wszystkie były zajęte, a dodatkowo część osób stała. Na kolejnym wydarzeniu, Ekorytm, było ok. 150 osób.

Jedne z pierwszych prac ogrodniczych na Skwerku Obfitości, fot.: archiwum Dominiki Potomskiej

Czy wśród sąsiadów i innych mieszkańców są również przeciwnicy Skwerku? Czy komuś przeszkadzają głośne występy?

DP: Wiadomo – zawsze znajdzie się zarówno zwolenników jak i przeciwników. Dało się słyszeć negatywne głosy, ale z biegiem czasu ucichły. Ludzie potrzebowali się ze Skwerkiem oswoić. To była dla wielu osób nowość. Sąsiedzi tłumaczyli sobie wzajemnie na czym to wszystko polega. Nigdy jeszcze się nie zdarzyło, żeby ktoś był na tyle przeciwny naszym działaniom, żeby np. zgłaszać zakłócanie porządku straży miejskiej. Nie zdarzyły się sytuacje, które wymagałyby interwencji. Jedyny kontakt ze strażą miejską mieliśmy my sami, kiedy zgłaszaliśmy, że będziemy rozpalać na Skwerku ognisko. Oddźwięk wśród mieszkańców jest raczej pozytywny. Mimo tego, że na samym początku mieliśmy przykre incydenty, takie jak kradzieże kwiatów, potem byliśmy mile zaskoczeni, że posadzone przez nas warzywa – papryka i pomidory – nie są zrywane z krzaków.

Czy można dołączać do grupy skwerkowej czy jest ona zamknięta?

DP: Każdy może dołączyć, grupa jest nieformalna, ma charakter otwarty. Tworzą ją ludzie w różnym wieku. Na początku były to przeważnie starsze osoby, z biegiem czasu grupa się powiększyła i dołączyły też inne grupy wiekowe. Jeden z członków grupy – Maciek, bardzo angażuje się we wspólne działania, mimo że mieszka w oddalonym o 15 km Broku. Jak widać, inicjatywa jest na tyle wartościowa, że żadne kilometry nie stanowią przeszkody w budowaniu grupy skwerkowej. Spotkania organizujemy w naszym ogrodzie, natomiast w razie niepogody zapraszam wszystkich do mojego domu.

Skwerek Obfitości, fot.: archiwum Dominiki Potomskiej

 

Ostatnio przy Skwerku powstał mural. Jakie formalności musieliście w związku z jego powstaniem załatwić?

DP: Kamienica, na której powstał mural, jest własnością prywatną. Ma dwie właścicielki. Jedna z nich bardzo aktywnie działa przy Skwerku, natomiast druga mieszka poza Ostrowią. Przedstawiliśmy pomysł na zagospodarowanie ściany i pozyskaliśmy oba pozwolenia.

Na czym polegał projekt związany z muralem?

DP: Projekt został złożony w ramach programu Dom Kultury+ Inicjatywy Lokalne 2016 organizowanego przez Narodowe Centrum Kultury we współpracy z miejskimi domami kultury. Kiedy dowiedzieliśmy się, że nasz ostrowski ośrodek też w tym uczestniczy, to od razu się zgłosiliśmy. Wydarzenie „Wypisz, wymaluj Ostrów” zorganizowaliśmy pod koniec września. Cały projekt polegał na zorganizowaniu warsztatów street art, których finałem było właśnie wspólne stworzenie muralu. Większość muralu namalował zaproszony artysta Wojtek Wiśniewski, ale niektóre elementy tworzyli uczestnicy warsztatów, którzy również złożyli swoje podpisy na muralu.

Na jakiej zasadzie chętni mogli się zgłaszać na warsztaty?

DP: Chętnych było więcej niż przewidzianych miejsc, dlatego wybieraliśmy uczestników poprzez analizę ankiet, które musieli wypełnić (w ankiecie figurowało pytanie „Dlaczego chciałbyś wziąć udział w warsztatach?”). Zorganizowany by również drugi konkurs – kryterium wyboru było wymyślenie tematyki, której będzie dotyczył mural. „Jury” stanowiła społeczność skwerkowa, właściciele kamienicy oraz przedstawicielka MDKu. Wspólnie wybraliśmy tematykę związaną z historią Ostrowi – nawiązującą do początków jej istnienia – bartnictwa oraz pszczelarstwa.

Jak na mural reagują Ostrowianie?

DP: Inicjatywa zyskała rozgłos już podczas malowania – stała się sporą atrakcją w mieście. Przyszła nawet wycieczka ze szkoły zobaczyć postępy prac. Wiele osób także przystawało lub zwalniało podczas jazdy samochodem. Wydarzenie połączyliśmy z wykonaniem kolejnego zadania od Green Cross Poland – zorganizowaniem pikniku, w zamian za który dostaliśmy meble na nasz skwerek. Przedsięwzięcie odbyło się na koniec warsztatów, kiedy mural był już skończony. Baliśmy się o frekwencję ze względu na pogodę. Niepotrzebnie – przyszło sporo osób. Na piknik przyjechali do nas też zaproszeni pszczelarze z Tłuszcza i sprzedali wszystkie słoiki miodu, jakie przywieźli. Podczas wydarzenia odbywał się także plener malarski dla chętnych. Sztalugi udostępnił nam MDK. Na dzieci czekało malowanie twarzy. Pod wieczór impreza tak się rozkręciła, że ludzie w różnym wieku zaczęli tańczyć, zaczęła się prawdziwa międzypokoleniowa potańcówka.

Mural na Skwerku Obfitości nawiązuje do początków istnienia miasta – bartnictwa i pszczelarstwa, fot.: Łukasz Murzyn, źródło: https://www.facebook.com/skwerekobfitosci

Czy ogród cieszy się zainteresowaniem także kiedy nie odbywają się w nim wydarzenia?

DP: Przychodzi tam dużo osób z dziećmi. Na początku września dostaliśmy z Urzędu Miasta ławki i widziałam, że ludzie z nich korzystają. Mieszkańcy traktują Skwerek jako taki mini-park, w którym można miło spędzić czas. Chcielibyśmy, żeby jak najwięcej osób zaangażowało się w prace na Skwerku i razem z nami prowadziło ten ogród.

Czy skwerowicze spotykają się sami, we własnym gronie, czy może mają poczucie, że nie mogą zorganizować spotkania bez Twojego udziału jako liderki grupy?

DP: Słyszałam, że spotykają się sami, zwłaszcza ci, co mieszkają blisko. I to mnie bardzo cieszy. Ludzi integrują także same działania, jakie należy podejmować na Skwerku, jak  sianie trawy i podlewanie roślin. W naszym ogrodzie nie ma czegoś takiego, że każda skrzynka należy do innego członka. Wszystko robimy razem i wszystko jest wspólne. Pretekstem do spotkań było np. podlewanie kwiatów w skrzynkach. Często robiły to osoby mieszkające najbliżej. Wymagało to umówienia się, kto będzie podlewał rośliny danego dnia.

Co dzieje się, kiedy nie wykonacie kolejnego zadania od Green Cross Poland?

DP: Współpraca z fundacją jest dobrowolna.  Green Cross Poland dla każdego ogrodu przygotowuje zadania: jedno startowe, dwa z poziomu podstawowego, dwa z zaawansowanego i trzy zadania bonusowe. Jest ich w sumie 8. Zadania są dostępne na stronie internetowej. Na początku rzeczywiście bałam się, że po wykonaniu zadań ludzie się wykruszą. Okazało się, że grupa skwerkowa tak się rozkręciła, że zapomnieliśmy o realizacji tych zadań i spełniliśmy tylko część z nich. Jesteśmy jednak cały czas w kontakcie z fundacją, która pomaga nam w kwestiach merytorycznych czy rzeczowych.

Skwerek Obfitości, fot.: archiwum Dominiki Potomskiej

Co uważasz za najważniejsze efekty utworzenia ogrodu?

DP: Podczas upiększania najbliższej okolicy zostały bardzo pogłębione relacje sąsiedzkie. To jest niesamowite – na początku znaliśmy się z sąsiadami na zasadzie bezpiecznego „Dzień Dobry”, a w tym momencie utworzyła się taka skwerkowa rodzina. Oprócz wspólnej pracy na Skwerku Obfitości spędzamy też razem czas w inny sposób, np. w wakacje urządzaliśmy wycieczki rowerowe lub grill. Wiele osób traktuje to miejsce jak drugi dom. Nagrywałam kiedyś wypowiedzi skwerowiczów na temat ogrodu. Wśród nich były też takie głosy: „Dominika, jak do nas zadzwonisz, to człowiek jest uśmiechnięty na samą myśl o zbliżającym się spotkaniu, czuje się jak nowo narodzony”, „To jest wspaniałe, że zamiast siedzieć przed telewizorem spotykamy się i razem działamy”. Przystępując do tego projektu nawet nie przeszło mi przez myśl, że tak bardzo on się rozrośnie. Na początku wystarczyło niewiele – odrobina dobrej woli, szczypta zaangażowania i szczery uśmiech. Udało się! Ciepło zrodzonej grupy sąsiedzkiej sprawiło, że “Skwerek Obfitości” jest mi bardzo bliski. Dla mnie, jako animatora, to jest niesamowite doświadczenie, stworzyć miejsce, z którym identyfikuje się kilkanaście osób.

Bardzo miło jest słyszeć o tak pozytywnych zmianach w społeczności lokalnej. Dziękuję i życzę powodzenia!

DP: Ja też ze strony społeczności skwerkowej dziękuję i zapraszam do odwiedzin!

Strona Skwerka Obfitości: https://www.facebook.com/skwerekobfitosci/

Na temat innych projektów Dominiki prowadzonych w Ostrowi Mazowieckiej rozmawialiśmy w ramach wywiadu Aktywista w małym mieście.


Artykuły powiązane