Miasto słodkie i bzyczące

przez Zofia Przetakiewicz

„Pracowita pszczółka ludzi przyjaciółka” mówi polskie przysłowie. O zmniejszającej się liczbie fruwających i bzyczących przyjaciół wiedzą już chyba wszyscy. Sytuację ratują miasta, gdzie instaluje się coraz więcej uli, oraz których środowisko przyrodnicze jest dla pszczół mniej szkodliwe niż wiejskie.


Katastrofalne prognozy dla ludzkiej rasy

Naukowcy są zgodni – wkrótce po wymarciu pszczół wymrą również ludzie. Aż 3/4 produkcji żywności zależne jest od pszczół. Z uwagi na coraz większe zapotrzebowanie żywnościowe liczby te będą wzrastać. Człowiek nie wynalazł jeszcze sztucznego sposobu zapylania upraw. Dla tych, do których nie przemawiają tak katastrofalne prognozy, warto przytoczyć również wskaźniki ekonomiczne. Straty rolników europejskich szacowane są na 1500 dolarów na hektar.

Pszczoła zwierzęciem miejskim?

Miasta wydają się lepszym środowiskiem życia pszczół niż tereny wiejskie. Czemu? Głównym czynnikiem zmniejszającym populację są środki owadobójcze stosowane w rolnictwie. Uszkadzają one układ nerwowy pszczół, przez co nie są one zdolne wracać do uli. Szkodzą one poważnie także innym zapylającym gatunkom. Hola, hola. Stop. Przecież w miastach, zwłaszcza dużych, istnieje poważny problem zanieczyszczenia powietrza, czy wręcz smogu. Owszem, ale, jak się okazuje, jest to o wiele mniej szkodliwe niż środki rolnicze. Wybierając kwiaty pszczoły omijają te przesiąknięte toksynami, a ponadto ich organizm przefiltrowuje metale ciężkie. Nie należy się zatem obawiać miejskiego miodu.

aut. Terry Artt / www.stock.tookapic.com

Miejskie bogactwo florystyczne

Wielu specjalistów negatywnie ocenia również uprawy monokulturowe – poprzez krótki okres kwitnienia w pozostałym czasie owady są właściwie pozbawione pożywienia. Tymczasem w miejskich parkach, skwerach, ogrodach czy balkonach znajduje się bardzo dużo gatunków roślin. Co więcej, zjawisko miejskiej wyspy ciepła wpływa na pszczoły pozytywnie. Wyższa temperatura pozwala łatwiej przetrwać zimę, a także skłania do częstszych lotów, co z kolei skutkuje większymi zbiorami miodu. Myślisz, że gdy pszczoła albo motyl bezwiednie zapylą jakiś kwiat, to owoc należy do nich?

Zmiany, zmiany

W paryskim Ogrodzie Luksemburskim pasiekę założono już w 1856 r. W Polsce idea miejskiego pszczelarstwa rozkwitła niedawno, ale bardzo szybko się rozpowszechnia. Jeszcze kilka lat temu hodowla pszczół w miastach była praktycznie niemożliwa, jako że przepisy prawne dotyczące lokalizacji uli na terenach miejskich są zależne od władz terytorialnych. Przykładowo, w Warszawie jeszcze przed 2014 r. pszczoły były traktowane na równi z innymi zwierzętami gospodarskimi takimi jak kozy czy krowy, tym samym minimalna odległość uli od osiedli mieszkaniowych czy dróg wynosiła 1000 m. Obecnie jest to 10 m. Nie należy bać się kontaktu z pszczołą – negatywne wspomnienia mają osoby mylące je z osami lecącymi do słodyczy.

Gdzie są nowe pszczele osiedla?

W Warszawie znajduje się już ok. 250 miejskich uli. Ciągle zostajemy w tyle za Berlinem gdzie ich liczba wynosi 4 000, czy za Londynem z 5 000 uli. W przypadku Warszawy pszczoły zamieszkują dachy: teatru w Pałacu Kultury i Nauki, hoteli i centrów handlowych. Dach Galerii Wileńskiej jest domem dla ok. 200 000 pszczół, natomiast na Arkadii w 2014 r. stanęło 5 uli. Najwyżej położone ule stanęły w maju 2016 r. na Eurocentrum przy Al. Jerozolimskich.

Pszczelarz w wielkim mieście

Warszawę opanowała firma Pszczelarium, której założycielem jest Kamil Baj. 50% jego klientów stanowi biznes. Pierwszym z nich był Unibail Rodamco, właściciel centrów handlowych. Oprócz opieki nad pasiekami, Pszczelarium organizuje warsztaty z wyrobów pszczelarskich czy zakładania własnej pasieki. Miody, tak jak flora poszczególnych dzielnic, są zróżnicowane. Przykładowo ursynowski jest lipowo-łąkowy, wawerski – wiosenny wielokwiatowy, a wśród mokotowskich znajdują się zarówno lipowo-głogowy, jak i kasztanowcowo-akacjowy.

Wydaje się, że pszczoły na stałe staną się mieszkańcami wielkich aglomeracji, a może i mniejszych miast. W roli pamiątek nie będzie się już przywozić figurek czy albumów, ale lokalne, miejskie produkty, takie jak chociażby miód.

Artykuły powiązane